Stoję przed tysiącletnią ścianą z czerwonej cegły i nie mogę uwierzyć własnym oczom – jak to możliwe, że nikt nie zna sekretu tej technologii budowlanej?
Przyznam szczerze – jechałem do My Son Sanctuary z mieszanymi uczuciami. Kolejne ruiny, kolejny „must-see” na wietnamskiej trasie turystycznej. Myślałem, że po wszystkich tych klimatycznych świątyniach, które już widziałem – od magicznego Monkey Forest w Ubud na Bali po dziesiątki innych sacrum w Azji Południowo-Wschodniej – trudno będzie mnie jeszcze czymś zaskoczyć.
Spis treści
Kim Byli Czamowie – Naród Który Przepadł Bez Śladu
Zanim zrozumiesz, dlaczego My Son robi takie wrażenie, musisz poznać historię ludzi, którzy to zbudowali. Czamowie to nie byli zwykli mieszkańcy starożytnego Wietnamu – to była cywilizacja, która przez ponad tysiąc lat kontrolowała najważniejsze szlaki handlowe w regionie.
Wyobraź sobie: III wiek naszej ery, gdy większość Europy tońąca była w chaosie po upadku Rzymu, a tutaj, na wybrzeżu Morza Południowochińskiego, kwitło Królestwo Champapura – imperium kupieckie rozciągające się od dzisiejszego Da Nang aż po Nha Trang.
Mistrzowie Mórz I Handlu
Czamowie to nie byli typowi rolnicy siedzący przy ziemi. To byli mistrzowie żeglugi, którzy:
- Budowali flotę zdolną do długodystansowych podróży po Oceanie Indyjskim
- Kontrolowali strategiczne porty między Indiami a Chinami
- Przyjęli hinduizm przez kontakty handlowe z subkontynentem indyjskim
- Rozwinęli unikalną architekturę, która do dziś zachwyca specjalistów
Co fascynujące – jako jeden z nielicznych narodów w regionie nie zostali całkowicie zasymilowani przez potężniejszych sąsiadów. Zachowali swoją tożsamość przez stulecia.
My Son Sanctuary – Pierwszeemu Wrażenie Które Zostaje Na Zawsze
My Son leży zaledwie 50 kilometrów od Hoi An, ale podróż tam to jakby przemieszczanie się w czasie. Opuszczasz zatłoczone uliczki pełne lampionów i nagle wjeżdżasz w gęstą, pierwszorzędną dżunglę, gdzie jedynymi dźwiękami są śpiew ptaków i szum liści.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem te czerwone wieże wyłaniające się z zieleni, poczułem coś, czego nie da się opisać słowami. Trochę przypomniała mi się Ayutthaya, ale w jeszcze bardziej naturalnej wersji.
Dlaczego My Son Różni Się Od Wszystkich Innych Świątyń?
Po zwiedzeniu wielu świątyń w Azji mogę powiedzieć jedno – My Son ma w sobie coś unikalnego:
Dzikość architektury – Te struktury nie wyglądają jak coś, co człowiek powinien być w stanie zbudować bez nowoczesnych narzędzi. Każda czerwona cegła układana bez zaprawy, a całość stoi już ponad tysiąc lat.
Atmosfera tajemnicy – W przeciwieństwie do skomercjalizowanych kompleksów, gdzie co krok napotkasz budki z pamiątkami, My Son zachowuje autentyczność miejsca kultu.
Połączenie z naturą – Dżungla nie została „wyczyszczona” dla turystów. Świątynie wyłaniają się z niej naturalnie, jakby były jej częścią od zawsze.
Historia, Która Zmienia Perspektywę Na Wietnam
Bhadravarman I – Król Który Stworzył Legendę
W 380 roku naszej ery król Bhadravarman I podjął decyzję, która zdefiniowała historię tego miejsca. Wybrał tę dolinę – naturalnie chronioną przez góry, z dostępem do świętej rzeki Thu Bon – na centrum duchowe swojego imperium.
Ale nie chodziło tylko o strategię. Ten władca połączył swoje imię z imieniem boga Śiwy, tworząc Bhadreśvarę – unikalny kult, który stał się sercem religijności Czamów przez kolejne stulecia.
Najciekawsze w tym wszystkim? System polityczno-religijny Czamów był tak rozwinięty, że każdy władca nie tylko przejmował władzę, ale również zostawał wcieleniem bóstwa opiekuńczego królestwa.
Rozkwit I Potęga (VII-X Wiek)
W okresie swojej świetności My Son było czymś więcej niż kompleksem świątyń – to było święte miasto składające się z ponad 70 struktur. Każda reprezentowała inny styl architektoniczny, każda opowiadała inną część tej wielkiej historii.
Francuski badacz Henri Parmentier, który na początku XX wieku przeprowadził tu obszerne badania, podzielił świątynie na 14 grup oznaczonych literami. Najważniejsze to grupy A, B i C – każda z unikalną historią i znaczeniem.
Mistrzostwo Technologii Budowlanej – Zagadka Bez Rozwiązania
Cegły Bez Zaprawy – Jak To Możliwe?
Tu zaczyna się naprawdę fascynująca część historii My Son.
Wszystkie struktury zostały zbudowane z charakterystycznych czerwonych cegieł układanych bez użycia jakiejkolwiek zaprawy. Brzmi prosto? To największa zagadka techniczna, z jaką zetknąłem się w architekturze azjatyckiej.
Cegły Czamów miały właściwości, których nie potrafią odtworzyć współcześni inżynierowie:
- Wypalone w stosunkowo niskiej temperaturze (około 850°C)
- O 1,3 raza lżejsze od normalnych cegieł
- Doskonale odprowadzające wodę
- Niezwykle wytrzymałe na ściskanie
Najczęściej zadawane pytanie zwiedzających:
„Dlaczego oryginalne cegły nadal wyglądają jak nowe, podczas gdy te dodane podczas restauracji pokrywają się mchem?”
Odpowiedź: Nikt nie zna sekretu pierwotnego spoiwa Czamów.
Stojąc przed tymi strukturami czujesz, że dotykasz czegoś, co wykracza poza nasze współczesne rozumienie budownictwa.
Mount Meru W Sercu Wietnamu
Każda wieża w My Son została zaprojektowana tak, aby symbolizować Mount Meru – mityczną świętą górę z hinduskiej kosmologii, dom bogów w centrum wszechświata.
To nie była przypadkowa symbolika. Czamowie dosłownie odtworzyli hinduski raj na ziemi, wykorzystując naturalną górską scenografię swojej ojczyzny.
1969 – Tydzień Który Zniszczył Tysiąclecia
Gdy Starożytność Spotkała Nowoczesną Wojnę
Historia My Son ma jeden z najbardziej tragicznych rozdziałów, jaki znam z archeologii światowej.
W 1960 roku siły Viet Cong zaczęły wykorzystywać starożytny kompleks jako bazę wojskową. Gęsta dżungla zapewniała doskonałe ukrycie, strategiczne położenie umożliwiało kontrolę nad szlakami w regionie.
Gdy amerykańskie wojska odkryły, że tysiącletnie świątynie stały się centrum operacji partyzanckich, podjęto decyzję, która do dziś przyprawia o dreszcze historyków sztuki.
W sierpniu 1969 roku, w ciągu zaledwie siedmiu dni, bombowce B-52 przeprowadziły intensywną kampanię carpet bombing przeciwko My Son.
Rezultat był katastrofalny:
- Całkowite zniszczenie grupy świątyń A
- Utrata najważniejszej świątyni A1 – centralnego punktu kompleksu
- Zniszczenie około 50 z 68 oryginalnych struktur
Stojąc dzisiaj w ruinach grupy A, gdzie pozostały tylko fragmenty fundamentów, czujesz fizyczny ból na myśl o tym, co zostało utracone w ciągu jednego tygodnia.
Kazik – Polski Architekt Który Oddał Serce Wietnamowi
Historia Człowieka Który Przywrócił My Son Do Życia
Jedną z najbardziej inspirujących postaci związanych z My Son jest Kazimierz Kwiatkowski – polski architekt, którego w Wietnamie wszyscy znają jako „Kazik”.
W 1981 roku przyjechał tu na czele polskiego zespołu ekspertów. Miał zostać kilka miesięcy. Zostanie 16 lat.
Co robił ten człowiek przez te wszystkie lata? Nie tylko odbudowywał My Son – żył jak wietnamski rolnik, zakochał się w każdym kawałku potłuczonej cegły, poznał kulturę Czamów lepiej niż niejeden lokalny historyk.
Jego pomnik stoi dzisiaj w Hoi An – jedyne takie uhonorowanie obcokrajowca w tym mieście. Ludzie mówią o nim z taką czcią, jakby był członkiem rodziny.
Kazik pracował również nad odbudową starego miasta Hoi An i kompleksu w Hue. Jego podejście było naukowe, ale przede wszystkim pełne pasji – dokładnie to, czego potrzebowały te miejsca po dziesięcioleciach zniszczeń.
Podsumowanie
My Son to nie tylko atrakcja turystyczna – to klucz do zrozumienia, jak złożonym kulturowo miejscem jest Wietnam.
Większość ludzi kojarzy ten kraj z wojną amerykańską, pho i Ha Long Bay. My Son pokazuje zupełnie inną twarz – Wietnam jako skrzyżowanie cywilizacji, miejsce gdzie przez stulecia przenikały się wpływy hinduskie, chińskie i lokalne tradycje.
Czamowie nie zniknęli całkowicie – ich potomkowie nadal żyją w południowym Wietnamie, zachowując elementy swojej kultury i religii.
My Son Sanctuary przypomina o tym, że historia regionu to nie tylko opowieść o wietnamskim narodzie, ale o mozaice ludów i kultur, które przez tysiąclecia współistniały na tych ziemiach.
Chodź wojna źle wpłynęła na kondycję całego kompleksu My Son, to niestety bombardowania z strategicznie były konieczne. Ja to rozumiem i potrafię przyjąć punkt widzenia Amerykanów, Ty również?
Czy Warto Jechać Do My Son? Moja Szczera Opinia
Po tym wszystkim, co przeszedłem w tym miejscu – od początkowo sceptycznego nastawienia do głębokiego zachwytu – mogę powiedzieć jedno: My Son to jedno z tych miejsc, które zmieniają perspektywę.